29 lip 2014

Nerja

Nerja (czyt. Nerha) to małe miasteczko, które TRZEBA odwiedzić, będąc w okolicach Malagi. Najpiękniejsze plaże na Costa del Sol, turkusowa (!) woda, skaliste wybrzeża, góry, białe domki i wąskie uliczki. Jedynym minusem jest ogrooomna liczba turystów. Chyba, że komuś to nie przeszkadza ;)


Nas od Nerja dzieli ok 20 minut jazdy autobusem, więc bywamy tam stosunkowo często. Dlatego uzbierała mi się niezła kolekcja zdjęć, pokazująca to miasto w różnych porach roku.

Listopad
Sierpień
Najwięszką atrakcją miasteczka jest Balkon Europy (Balcón de Europa). To punkt widokowy na skalistym cypelku.


Na balkonie można usiąść i podziwiać cudowne widoki: góry, morze...




Można też postać i poobserwować turystów ;)


Z Balkonu zazwyczaj schodzimy na plażę, potem idziemy na następną, i następną. W Nerja jest sporo malutkich plaż otoczonych skałami. Najlepiej jest poza sezonem, ponieważ są wtedy prawie puste.


Jednak w wakacje...


Któregoś razu pojechaliśmy do Nerja w listopadzie, w deszczową i szarą pogodę. Na miejscu się przejaśniło, jedna część nieba była zachmurzona, a druga błękitna i słoneczna.
 


Pod wieczór na niebie pojawiła się największa i najbardziej świecąca tęcza, jaką w życiu widziałam :)



O zachodzie słońca zaczął padać deszcz i taki był tego efekt:


Prawie za każdym razem chodziliśmy w Nerja w te same miejsca, jednak pewnego razu postanowiliśmy pójść  trochę dalej. Odkryliśmy tam sporą,  jak na Nerja, plażę o nazwie Burriana - jest ładna, szeroka, a z niej widok na góry jest chyba lepszy niż z Balkonu!



Mamy taką małą tradycję, że za każdym razem, kiedy jesteśmy w Nerja, najpierw idziemy na lody do naszej ulubionej lodziarni Albi. Polecam smak kokosowy, sernikowy i turronowy (co to turron, o tym tez kiedyś napiszę!) 


Na plaży, która jest najbliżej Balkonu, poza sezonem można natknąć się na ogromną ilość dzikich kotów, które leżą na murku i gapią się na ludzi. Niektóre są takie milusie..



Z kolei na plaży  El Salón czai się mały psiak, który pojawia się znikąd i tak samo znika! Odwiedza wszystkich ludzi na plaży i nie prosi o jedzenie - raczej o głaskanie :) Spotkaliśmy go już kilka razy, jest przesłodki!



Wrzucam jeszcze kilka zdjec z miasteczka (w folderach mam ich setki, ciężko było wybrać najlepsze):






Tutaj załapał się mój podróżniczy trampek :P











No, to wracamy do domu... ;)

Widok z autobusu

1 lip 2014

Noche de San Juan


Od tygodnia oficjalnie mamy lato! :) Choć tutaj ta pora roku trwa już od jakichś trzech miesięcy, to i tak widać dużą zmianę - pojawia sie coraz więcej turystów. Najwięcej było ich u nas w zeszły poniedziałek, kiedy świętowalismy najkrótszą noc roku. Hiszpanie również obchodzą noc św. Jana, a ja miałam okazję już drugi raz przekonać się, jak to robią.


W tym roku cała impreza zaczęła się około godziny 18, ponieważ na plaży transmitowano ostatni mecz Hiszpanii w Mundialu. My niestety przyszliśmy trochę później, więc ta część nas ominęła. Plaża była już pełna ludzi, całe rodziny poprzychodziły na nocny piknik przy morzu. Niektórzy przynieśli grilla, inni namioty, a większość zabrała ze sobą koce, krzesła i dużo jedzenia. 




Od godziny 21.30 można było ustawić się w kolejkę, by dostać za darmo grillowane sardynki.

Kolejka sardynkowa
Espetos de sardinas to tradycyjna potrawa dla rejonu Malagi. Zazwyczaj wygląda to tak, że na plaży stoi łódka wypełniona piachem, a w niego wetknięte są patyki nadziane sardynkami. W noc świętojańską użyto po prostu wielkich kontenerów zamiast łódek, ale ryby i tak wyszły przepyszne :)





Po skończonym meczu  przez cały czas puszczana była głośna dyskotekowa muzyka, aż do momentu, kiedy pojawiła się gwiazda wieczoru - David Barrull, czyli zwycięzca drugiej edycji programu La Voz (hiszpański odpowiednik programu The voice of ...).  Śpiewał do północy, kiedy to podpalone zostały kukły...

Właśnie te "stosy" to najciekawsza część zwyczajów świętojańskich. Od rana na plaży stoją dziwne instalacje, zazwyczaj z przebranymi manekinami i napisami na kartonach (głównie dotyczącymi polityki). Najważniejsze z nich, biorące udział w konkursie, stały przy scenie, czyli w centrum całej imprezy.





 Tak płonęły o północy: 




Na całej plaży można było spotkać również pojedyncze okazy, to przykład z zeszłego roku: 



W tym roku znaleźliśmy dość ciekawą instalację. Na jej szczycie stała postać kobiety w białej sukni. Nie byłoby w tym nic szokującego, gdyby nie to, że miała ona męski zarost i mikrofon w ręku. Czyżby Conchita? ;) 
Niestety zdjęcie wyszło kiepskie, ale przynajmniej widać o co chodzi ;)


 Przed północą postanowiliśmy przejść się do końca plaży, gdzie zaczyna się już Caleta de Velez. Okazało się, że tam świętuje większość młodzieży z okolic Torre w przedziale wiekowym 12-20 lat.



Przez całą noc można było podziwiać sztuczne ognie oraz lampiony.



Zabawa trwała do samego rana i podobno skończyła się zbiorową kąpielą w morzu, ale my wróciliśmy do domu już o ok pierwszej w nocy (ze względu na pracę). Większość Hiszpanów ma wolne 24 czerwca, jednak ludzi pracujących na zlecenie niestety to nie dotyczy :(

Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się publikować posty częściej, ponieważ w wakacje ciągle się coś dzieje :)