Mieszkam w Madrycie od czterech miesięcy i długo nie wiedziałam, co o nim napisać. Teraz tylko jedno przychodzi mi do głowy.
Życie w Madrycie wcale nie jest takie turkusowe.
Po dwóch latach mieszkania w spokojnym andaluzyjskim miasteczku przy samej plaży ciężko przyzwyczaić się do życia w wielkim mieście oddalonym o ponad 300 km od morza (z ostatniego mieszkania było niecałe 300 m!).
Turkusowe morze, mewy i spokój zamieniliśmy na morze samochodów, spaliny i hałas.
Mimo wszystko nie oceniam Madrytu całkowicie negatywnie. Jeżeli ktoś lubi duże miasta, powinien być zadowolony. Mam kilka ulubionych miejsc, najbardziej lubię spacerować po starych uliczkach w centrum i po parkach, których jest tutaj sporo (choć latem rośnie w niektórych siano zamiast trawy).
Dzisiejszy wpis jest tylko wstępem do całego cyklu postów o Madrycie, dlatego wrzucam kilka zdjęć zapowiadających o czym będę pisać :)